17:05

Denko - maj.

Denko - maj.
Witajcie!

Za mną bardzo intensywny czas na studiach - miałam milion prac do napisania,ale już koniec. Chyba, bo czekam na wyniki z jednego przedmiotu, ale jestem dobrej myśli. Nie wiem jak to się dzieje, że projekt denko piszę, kiedy kończy się następny miesiąc :D



Bielenda, Fresh Juice – płyn micelarny z pomarańczą – pięknie pachniał, dobrze zmywał makijaż. Pisałam o nim TUTAJ.
Bielenda, Fresh Juice – płyn micelarny z arbuzem – również pięknie pachniał, tak jak poprzednik, dobrze zmywał.
Biodermic Dermocosmetics - maska hialuronowa. Fajnie nawilżyła twarz, więcej wkrótce.
Marion, Szpinak+Pietruszka - maseczka -  oczyściła skórę, ogólnie była okej.
Bielenda, Green Tea - krem matujący - to moja kolejna próbka, krem jest naprawdę dobry, z pewnością kupię pełną wersję.
Pharmaceris - krem przeciwzaskórnikom - mała próbka nic nie zrobiła, wiadomo, ale ogólnie nie zachwycił mnie ani zapachem ani konsystencją.
Yonelle - peeling - wyglądał ciekawie, nie podrażnił skóry, chętnie wypróbuję pełną wersję.
Kruidvat, Originals - węglowa maska-peeling - nic specjalnego, właściwie to nic nie robi.
Skin79 - maska w płachcie - kupiłam ją już trochę temu, miałam użyć na mecz :D, ale nie było okazji, więc zużyłam w ostatniej chwili przed przeterminowaniem. Nic nie zrobiła. 
L'Oreal Paris - peeling oczyszczający - oczyszcza, jest naprawdę dobry. Pisałam o nim TUTAJ.


Velvet - płatki kosmetyczne - nie rozwarstwiały się, nie przemakały.
BeBeauty - płatki kosmetyczne - je również uwielbiam.


Schwarzkopf, bc Bonacure, Hialuronic Moisture Kick - szampon - nawilżał włosy, wygładzał.
L'Oreal Elseve, Dream Long - szampon - dobrze mył i tyle.
Eveline Cosmetics, Food For Hair - szampon do włosów - pięknie pachniał, dobrze mył. Idealny na wyjazdy.
Oh My Sexy Hair, Extreme Hydration - maska do włosów - wygładziła, nadała blasku włosom.
L'Oreal, Mythic Oil - krem uniwersalny do włosów - włosy były gładkie. Także spoko produkt.
Farmona, Jantar - odżywka wcierka - bardzo ją lubię, przy regularnym stosowaniu pojawia się mnóstwo baby-hair. Pisałam o niej TUTAJ.
Hair Jazz -  lotion - używałam go wraz z szamponem z tej serii. Napiszę o nich kiedyś ;)


Isana, Mademoiselle Raspberry  - balsam - dobry na lato, bo słabo nawilża. Pisałam o nim TUTAJ.
Le Petit Marseillais, Sublimant - mleczko do ciała - fajnie nawilża, pięknie rozświetla skórę.
Pisałam o nim TUTAJ.
Neutrogena, Norwegian Formula - balsam do ciała - porządnie nawilżał.
Perfecta - krem do biustu - hmm... nic nie robił. No może trochę ujędrniał.
Avon, Incandessence - balsam - bardzo ładnie pachniał, zapach utrzymywał się na skórze kilka godzin. 
Colgate - pasta do zębów - dobrze myje.


Avon, Naturals - mgiełka - ładnie pachniała, chociaż później zapach zaczął mi przeszkadzać :D
Sephora - musująca kostka do kąpieli - ładnie pachniała, niestety tylko przez chwilę, lekko zabarwiła wodę, także jestem na tak.
Guess, 1981 Indigo - ładny, delikatny zapach. 


Garnier - regenerujący krem do rąk - jak widzicie zużyłam kilka opakowań. Od zawsze często myję ręce, ale odkąd zaczęła się pandemia myję dwa razy częściej (trochę przesadzam, ale cóż), także moje dłonie potrzebowały, właściwie nadal potrzebują porządnego kremu. Ten spełnił moje oczekiwania. Szybko się wchłania, nawilża, regeneruje.
Niuqi #bodyfood - krem do rąk - przyjemnie pachniał, chociaż nie kokosem ;( Dobry do stosowania w ciągu dnia.
Semilac, Hibiscus Extract - krem do rąk - po tej małej próbce mogę stwierdzić, że naprawdę nieźle nawilża.
Regenerum - kuracja do dłoni - wspaniały produkt, wkrótce dokładnie go opiszę.
BeBeauty - skarpety złuszczające - po użyciu minęło 7 dni i już miałam je spisać na straty, ale kolejnego dnia skóra zaczęła się łuszczyć. Na piętach dopiero po 10 dniach, ale efekt jest do dnia dzisiejszego.


Ezebra - aceton - aceton jak aceton, działa jak ma działać.
Eveline Cosmetics, Acrylic Top Coat - pisałam o nim TUTAJ.  To moje kolejne i nie ostatnie opakowanie.
Lovely, Exotic Color, nr 2- lakier - ładny neonowy kolor, nawet trwały.
Ingrid Cosmetics, nr 36 Plum Jam - lakier hybrydowy - jedna wielka masakra. Żeby dobrze przykryć potrzebujemy 3 warstw, lakier spływa z paznokcia... No i jest nietrwały.


Eveline Cosmetics, Gloss Magic, Lip Lacquer Long Lasting - lakier do ust, nr 1- Glamour Rose - średnio trwały.
Inglot, HD Matte, nr 15 - matowa pomadka - pisałam o niej TUTAJ.
FM, Red Rose - matowa pomadka w płynie - całkiem fajna, przez cienki aplikator trochę źle się rozprowadzało, ale jest mega trwała.
Golden Rose, Matte Lipstick Crayon nr 08; 20 - matowa kredka do ust - byłyśmy w relacji ,,love&hate". Raz się super sprawdzały, innym razem dawałam im ostatnią szansę. Niemniej jednak kiedyś do nich wrócę.
Golden Rose, Velvet Matte - pomadka matowa - była niezła, trwała, ale trochę wysuszała usta.
MAC, Satin Pink Nouveau - szminka - pisałam o niej TUTAJ.
MUA, Matte Lipstick, Scarlet Siren - szminka matowa - produkt, który kosztuje grosze, jest cudowny! Długotrwała, schodzi równomiernie, nie podkreśla suchych skórek. Ideał! 
Laura Conti, Dessert Zero Calorie, Coca Cola Zero - balsam do ust - dobry w smaku, smakuje dosłownie jak Coca Cola, więc nie muszę pić, by czuć ten smak. Niestety nie nawilża, ale jeszcze wrócę do tego produktu, właśnie ze względu na smak :D
Carmex - pomadka - nawet nawilża, dobry w smaku, nie zostawia śladów na usta.
L'Oreal, Paris, True Match - korektor - dobrze krył cienie, nie rolował się.
Miss Sporty, So Matte - korektor - ostatni raz kupuję korektor w sztyfcie. 
Douglas, MakeUp Primer - baza - całkiem dobra, przedłużała trwałość makijażu, łączyła się z każdym podkładem.
Revlon, Photoready - baza - nie lubiła się z wieloma podkładami, także jestem na nie. 
Wibo - chusteczki matujące - lubię je. Działają tak jak powinny.
MaxFactor, FaceFinity - podkład - fajnie krył, matowił, o ile się nie mylę miałam już pełną wersję.


Urban Decay, Naked 3 - cienie - były naprawdę dobre, dobra pigmentacja, fajnie się blendowały.
Lovely, Choco Bons - cienie - nie ,,podeszły mi" te kolory.
Rimmel, Brow This Way, Dark Brown - paleta do brwi - uwielbiam! Nawet ten maleńki pędzelek lubię :D
Rimmel, Stay Matte - puder - uwielbiam! Pisałam o nim TUTAJ.
Ecocera - puder bambusowy - dobrze matowił, trochę się sypał, ale był dobry.
L'Oreal Paris, True Match - podkład mineralny - nie lubię się z podkładami mineralnymi, więc i z tym nie ma przyjaźni.
Wibo, Banana - puder - ładnie pachniał, matowił. Całkiem dobry.


No to co znacie z tych produktów? Co lubicie, czego nie lubicie? :)


19:41

Clinique, 7 Day Scrub Cream Rinse Off Formula - peeling.

Clinique, 7 Day Scrub Cream Rinse Off Formula - peeling.
Witajcie!

Za oknem świeci słońce, jest ciepło. Nawet bardzo ciepło. Oczywiście jestem zadowolona, bo w końcu mamy lato. Jutro jadę w Pieniny, by zdobywać szczyty, więc się modlę o ładną pogodę. Jeszcze deszcz jakoś zniosę, tak burzy już nie :D Chyba będę się chowała w lisiej jamie :D No, ale oby była piękna pogoda! Oczywiście, będę relacjonować na instagramie, także zapraszam ;)


Opis produktu:

Usuwa szorstki, łuszczący się naskórek i wygładza skórę. Pomaga zredukować drobne zmarszczki. Toruje drogę preparatom nawilżającym. Produkt odpowiedni dla wszystkich typów skóry.

Pojemność:

100 ml / ja miałam wersję mini, była w jakimś zestawie

Cena:

110 zł

Konsystencja:

kremowa, z drobinkami peelingującymi


Skład:

Water, Tridecyl Stearate, Tridecyl Trimellitate, Dipentaerythrityl Hexacaprylate/Hexacaprate, Butylene Glycol, Glyceryl Stearate, Cocos Nucifera (Coconut) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Polyethylene, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Sorbitol, Hexyldecyl Stearate, Bisabolol, Disodium Cocoamphodipropionate, Oleth-10 Phosphate, Tea-Carbomer, Stearyl Alcohol, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Imidazolidinyl Urea, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben, Butylparaben

Zapach:

przyjemny, aczkolwiek wyczuwałam nutkę chemii

Opakowanie:

tubka, z zamknięciem na zatrzask. Ładny, zielony kolor, ogólnie lubię opakowania Clinique za kolory i za minimalizm. Produkt łatwo się wydobywa, nawet na samym końcu.


Peeling fajnie usuwa martwy naskórek, jednak nie jest to mocny efekt. Tzn. jeśli macie bardzo zanieczyszczoną skórę to niezbyt pomoże, ale przy normalnej cerze, jak najbardziej (wyszło masło maślane, ale myślę, że wiecie o co chodzi).


Tak wygląda na twarzy - jest biały, z drobinkami, które też są białe.

Nie podrażnia skóry, nie pozostawia tłustego filmu.

Pozostawia skórę miękką, gładką i oczyszczoną.

Dla mnie jest całkiem w porządku, nawet za taką cenę. Ale jak już wspomniałam, nie potrzebuję mega wielkiego zdzieraka.


Znacie ten peeling? Wolicie ,,zdzieraki" czy lekkie produkty? ;)

23:53

AA - woda micelarna z ryżem.

AA - woda micelarna z ryżem.
Witajcie!

Macie tak, że jak w jakimś kosmetyku jest owoc, warzywo albo inne ,,jedzenie" to go kupujecie?
Ja tak mam :D Właśnie dlatego zdecydowałam się na tę wodę. Uwielbiam jeść ryż, więc byłam ciekawa jak się sprawdzi w kosmetyku.


Opis produktu:

Regenerująca woda micelarna z ekstraktem z ryżu została opracowana do codziennego oczyszczania cery normalnej i mieszanej. Usuwa nadmiar sebum , wszelkie zanieczyszczenia i pielęgnuje skórę już na etapie demakijażu. Skutecznie odświeża, przywraca komfort i nie narusza równowagi fizjologicznej. W efekcie skóra odzyskuje gładkość i zdrowy koloryt. Ryż to jeden z sekretów pielęgnacji Azjatek, które wykorzystują go od wieków, jako naturalny sposób na poprawienie urody. Nasiona ryżu zawierają potas i żelazo oraz witaminy z grupy B. Stosowany w kosmetyce – stymuluje regenerację komórek, zapobiega przesuszaniu skóry i opóźnia procesy starzenia.

Działanie składników aktywnych:
Ekstrakt z ryżu, bogaty w NNKT – Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe, wzmacnia barierę hydrolipidową i zapobiega utracie wody, dzięki czemu skóra jest gładka i rozświetlona.
Struktury micelarne wychwytują wszelkiego typu zanieczyszczenia z powierzchni skóry, umożliwiając niezwykle skuteczny demakijaż.
Ekstrakt z wiśni z Barbados, bogaty w naturalną witaminę C, poprawia kondycję cery i delikatnie ją rozjaśnia.
Ekstrakt z nasion szałwii hiszpańskiej, dzięki zawartości NNKT, wspiera funkcje ochronne skóry i wspomaga procesy regeneracji.

Testowana dermatologicznie z udziałem osób z alergicznymi chorobami skóry.
Nie zawiera barwników.
Nie zawiera kompozycji zapachowej.
Nie zawiera parabenów.
pH neutralne dla skóry.

Pojemność:

400 ml

Cena:

ok. 18 zł

Skład:

Aqua, Pentylene Glycol, Glycerin, Propylene Glycol, Sodium Cocoamphoacetate,
Oryza Sativa Bran Oil, Salvia Hispanica Seed Extract, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate,
Avena Sativa (Oat) Kernel Extract, Polysorbate 20, Allantoin, Sodium Hyaluronate,
Malpighia Punicifolia Fruit Extract, Xanthan Gum, Panthenol, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin,
Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Lecithin.

Zapach:

delikatny, przyjemny

Opakowanie:


Duża, plastikowa butelka, z zamknięciem na zatrzask.


Uwielbiam takie butle! Duża, a poręczna.

Płyn, a właściwie woda bardzo dobze sobie radzi z usuwaniem makijażu, zarówno oczu, jak i twarzy. Nie wiem jak było z kosmetykami wodoodpornymi, ale myślę, że też nie byłoby problemów.

Nie podrażnia skóry, ani oczu! Wiele, wiele kosmetyków do demakijażu piecze mnie w oczy, tutaj nie było takiego problemu. Nie pozostawia skóry ani tłustej, ani lepkiej. Za to wyraźnie oczyszczoną. Nie wiem jak wy, ale ja czasami czuję taką czystą twarz - uwielbiam to uczucie!

Przy regularnym stosowaniu zauważyłam poprawę stanu skóry. Była nawilżona, bardziej rozświetlona.

Woda nie wysusza skóry, nie pozostawia tłustego filmu.

Nie mogę się do niczego doczepić ;)


Znacie tę wodę? ;)




Komentując zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych.



Copyright © 2016 Beauty and lifestyle ! , Blogger