23:00

Biovene Barcelona #CharismaConfidence - maseczka do włosów w czepku (Lawenda).

Biovene Barcelona #CharismaConfidence - maseczka do włosów w czepku (Lawenda).
Witajcie!

Uczelnie zamknięte, ale nie oznacza to, że nie muszę się uczyć. Wręcz przeciwnie - mam więcej nauki, niż gdybym jeździła na studia. No, ale dam radę, wolę tak, niż gdybym miała siedzieć na uczelni w lipcu, zamiast nad wodą :D


Opis produktu:

Maseczka do włosów w formie czepka. Zawiera ekstrakty roślinne i olejki takie jak: olej kameliowy, panthenol i wyciąg z lawendy. Chroni włosy, regeneruje, przeciwdziała powstawaniu łupieżu i reguluje produkcję łoju.

Pojemność:

 30 g

Cena:

ok. 15 zł
 
Skład:
 
Aqua (Water), Glycerin, Trehalose, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Extract, 
Cetearyl Alcohol, Camellia Japonica Seed Oil, Stearic Acid, Saponins, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydrogenated Rapeseed Alcohol, Panthenol, Phenoxyethanol,Steartrimonium Chloride, Hydroxyethylcellulose, Vanillyl Butyl Ether


Zapach:

Bardzo przyjemny, wyczuwam nuty lawendy.

Opakowanie:


Saszetka, typowa dla maseczek do twarzy, czy do włosów. Ciekawa kolorystyka, zawarte są wszelkie potrzebne informacje, co prawda w języku angielskim, ale chyba wszyscy go znają.


Tak wygląda czepek, jest pudrowo - różowy, mamy zapięcie, dzięki któremu nie musimy się martwić, że ,,turban" spadnie z głowy. 

Z zewnątrz jest suchy, zaś w środku jest nasączony płynem.

Jak go użyłam? --> najpierw umyłam włosy szamponem, lekko osuszyłam ręcznikiem i założyłam czepek. Potem lekko wmasowałam płyn w skalp. No i chodziłam z taką ,,czapką" około 25 minut, niby na opakowaniu jest napisane żeby trzymać przez 20 minut, ja wydłużyłam ten czas o 5 minut. 

Na początku odczuwałam lekkie mrowienie, ale to przez pierwsze 2, 3 minuty, potem wszystko przeszło.

Po upływie czasu spłukałam włosy, nie miałam najmniejszego problemu ze spłukaniem.

Włosy łatwo się rozczesały, nie były poplątane. Nie były matowe, szorstkie, ale mega gładkie.

Po wysuszeniu (no dobra pozwoliłam im samym wyschnąć) włosy były gładkie, lśniące, sypkie i takie... Hmmm... no niczym z reklamy: wiecie zarzucacie włosami, a one lekko opadają, błyszczą się i są takie ,,och" i ,,ach".


Chyba nie byłam jeszcze tak zadowolona z działania maski do włosów! Cena, zapach, działanie, forma. No wszystko idealne!

Dodam, że produkt można używać wielokrotnie, po jednym użyciu włożyłam do opakowania i płyn nie wyschnął - za jakiś tydzień użyłam czepka ponownie.

Włosy nie były tłuste, jak to nieraz mi się zdarza po maseczkach.

Zdecydowanie ten produkt zasłużył na miano mojego KWC!


Mieliście okazję używać taką formę maseczki do włosów?

00:18

Selfie Project, Shine Like A Star - maseczka oczyszczająca - peel-off

Selfie Project, Shine Like A Star - maseczka oczyszczająca - peel-off
Witajcie!

Lubię wieczorem nałożyć maseczkę i usiąść sobie z kubkiem herbaty (latem wody) i oglądnąć serial/program/youtube. Dzisiaj przedstawię błyszczącą maseczkę ;)


Opis produktu:

Oczyszczająca maseczka peel-off*Gwiazdka* jest niezwykłym połączeniem efektywnego blasku i efektywnego działania. Dogłębnie oczyszcza skórę, odblokowuje i ściąga pory oraz ogranicza nadprodukcję sebum. Węgiel BioAktywny pochłania zanieczyszczenia i toksyny, pozostawia skórę czystą i naturalnie matową. Łagodząca Black Quinoa przynosi skórze ukojenie, nawilża ją i uspokaja. Twoja cera odzyska naturalny, świeży blask.
Produkty Selfie Project nie są testowane na zwierzętach.

Pojemność:

 12 ml

Cena:

ok. 5 zł

Skład:

Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Glycerin, Polysorbate 20, Charcoal Powder, Chenopodium Quinoa Seed Extract, Xanthan Gum, PEG 40 Hydrogenated Castor Oil, Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate, Polyglyceryl-10 Stearate, Citric Acid, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polyethylene Terephthalate, Polyurethane 11, Aluminium Powder, Parfum, Linalool.

Konsystencja:

 żelowa, z błyszczącymi drobinkami, gwiazdkami. Jest gęsta.



Opakowanie:


Czarna saszetka, znajdziemy na niej potrzebne informacje. Łatwo się otwiera.


Maseczka posiada drobinki brokatu. Dla mnie to bomba, bo uwielbiam wszelkiego rodzaju
,, świecidełka".

Nakładam ją palcami, ponieważ przez gęstość nałożenie pędzlem jest praktycznie niemożliwe.
Sama aplikacja jest dość hmm... trudna, nieprzyjemna, nie wiem jak to określić, ale maska jest gęsta i strasznie lepka. Gdy nie rozsmaruję od razu na twarzy to zaraz zastyga i potem jest ciężko to zrobić.

W opakowaniu, na pędzlu, na dłoniach jest błyszcząca, a na twarzy ledwo co widać brokat.

Maseczka jest wydajna, spokojnie wystarcza na dwa użycia.

Liczyłam na porządne oczyszczenie, niestety się zawiodłam. Nie podrażnia skóry, także to jest plus.

Schodzi łatwo, praktycznie w całości.


Niby nic nie zrobiła, ale chyba ją kupię ponownie ze względu na zmatowienie cery.


Używałyście tej maseczki? Albo innych z tej ,,błyszczącej" serii? :)

14:16

Denko - luty.

Denko - luty.
Witajcie!

Połowa marca za nami, a ja nie pokazałam co zużyłam w lutym. No to zobaczcie i koniecznie dajcie znać co znacie i co lubicie z tych kosmetyków ;)


Back To Nature, Ryż+Migdał -żel/olejek do demakijażu - wspaniały produkt! Jak nie lubię olejków tak ten skradł moje serce. Nie był tłusty, świetny zmywał makijaż, nie podrażniał oczu.
Eveline Cometics - płyn micelarny - dobrze zmywa, nie podrażnia.
Back To Nature, Granat+Porzeczka - żel/peeling do mycia twarzy - świetnie mył, fajnie działał jako peeling, nie podrażniał, nie uczulał.
Perfecta, Pore Minimizer+Detox  - peeling/maska - w sumie to nic nie robił, trochę wysuszał skórę.
BeBeauty Care - oczyszająco-kojąca maseczka peel-off - to była istna masakra! Jeszcze nigdy nie miałam takiego problemu ze ściągnięciem.
Colway - kolagen - jest to malutka próbka, ale po użyciu skóra była napięta i miękka.


Cleanic - płatki kosmetyczne - nie rozwarstwiały się, nie przemakały.
Eco (kupiłam je w Leclerc) - masakra! Rozwalały się, były cienkie.



Vaseline - balsam do ust - wspaniale nawilża usta.
Wibo, Eyebrow - pomada do brwi - hmm... Nie była najgorsza, ale wolę cienie.
Eveline Cosmetics, Celebrites Eyeliner - eyeliner - bardzo go lubię, posiada precyzyjny pędzelek, który niestety po pewnym czasie zaczyna się rozdzielać. Ale za tę cenę wybaczam.
Niuqi - podkład matujący - dobrze matowi, dobrze kryje. I jest mega tani!
L'Oreal, Infallible - podkład - również dobrze krył, matowił na długo.
Hean, High Definition - utrwalacz - pisałam o nim TUTAJ.
Eveline Cosmetics, Volumix Fiberlast - tusz do rzęs - pięknie wydłuża rzęsy, dodaje objętości. Nie skleja rzęs.
MaxFactor, 2000 Calorie - tusz do rzęs - trochę sklejał rzęsy.
Ecocera - puder bambusowy - po wypróbowaniu sypkiej wersji skusiłam się na ,,kamienną" wersję. Matowił na kilka godzin, dla mnie zbyt krótko.
Isana Young - puder - dobry do poprawek w ciągu dnia. Ale ogólnie nie lubiłam go.
Maybelline, Fit Me - puder - matowi na długo.
Donegal - gąbka - nie ,,zjadała" podkładu, fajnie się nią pracowało.


Nivea, Pure Color Micellar - odżywka/maska - włosy były miękkie i lśniące.
Professional Style - lakier do włosów -  kupiłam dosłownie przed jakimś wyjazdem, ale był strasznie kiepski.
Nature Box - szampon - pięknie pachniał, dobrze mył.
Nature Box - odżywka - sprawiała, że włosy były miękkie i mam wrażenie, że podbijała kolor.



Avon, Foot Works - scrub - przy regularnym używaniu całkiem nieźle działał.
Johnson's - krem do rąk - piękny zapach, nieźle wygładzał i nawilżał.
Farmapol, Fruity Jungle - krem do rąk - ładnie pachniał, nawilżał średnio, więc używałam go tylko w ciągu dnia.
Cien - chusteczki odświeżające - nie kleiły rąk, przyjemnie pachniały.
Rimmel, 60 second SuperShine (873 Breakfast In Bed) - lakier do paznokci - dobrze krył, nawet trwały.
Douglas (74 Heart Break) - lakier do paznokci - hmm... taki zwyklak.
Ziaja - krem do rąk z proteinami kaszmiru - wygładzał dłonie.
Tabletki do manicure - nic nie robiły.


Douglas, Home Spa - pianka pod prysznic - pięknie pachniała, świetnie myła. Jedynie doczepię się do sprayu, który się zacinał.
Nivea, Stress Protect - dezodorant - dobrze chronił.
Le Petit Marseillais - żel pod prysznic - pięknie pachniał, tak orzeźwiająco.
Tołpa - żel peeling pod prysznic - peelingiem to on nie był, jako żel również sprawdził się średnio.
Colgate - pasty do zębów - dobrze myły.


Uff, no to tyle. Jak tam Wasze denka?

17:00

Kneipp - Aromatyczny płyn do kąpieli ,,Na dobranoc".

Kneipp - Aromatyczny płyn do kąpieli ,,Na dobranoc".
Witajcie!

Przez kilka dni zastanawiałam się czy już publikować tę recenzję, czy poczekać trochę. Ale stwierdziłam, że już się ona pojawi... Musimy jakoś żyć, jakoś przetrwać ten ciężki czas. Głęboko wierzę, że Polacy zjednoczą się w walce i za miesiąc/półtora wszystko wróci do normy. 
Akcję #zostańwdomu większość wzięła sobie do serca. No dobra, koniec tego dołowania, poczytajcie co sądzę o tym płynie.


Opis produktu:

Rozkoszuj się momentem odprężenia. Naturalny lawendowy olejek eteryczny i ekstrakt waniliowy roztaczają łagodnie harmonizujący aromat, który pobudza do marzeń i nastraja do odprężającego snu. Natłuszczający olejek wiesiołkowy chroni skórę przed wysuszeniem. Najwięcej przyjemności da Państwu 15-20 minutowa kąpiel w temperaturze 36-38*C. 
Sposób użycia : wlać 1/2 lub 1 nakrętkę pod strumień wody. 
UWAGA : w celu uniknięcia zabarwień unikać kontaktu nierozcieńczonego płynu z przedmiotami, po kąpieli spłukać wannę ciepłą wodą.

Pojemność:

 400 ml

Cena: 

ok. 22 zł

Skład:

Aqua (Water), Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, PEG-18 Glyceryl Oleate/Cocoate, Coco Glucoside, PEG-40 Sorbitan Peroleate, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Lavandula Hybrida Oil, Vanilla Planifolia (Vanilla) Fruit Extract, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Linalool, Limonene, Coumarin, Sodium Levulinate, Sodium Anisate, Parfum (Fragrance), Glycerin, Citric Acid, Tocopherol, CI 16255, CI 28440, 
CI 42090.

Zapach:

nie słodki, nie mdlący, dość intensywny. Najpierw wyczuwam zioła, które kojarzą mi się ze sklepem zielarskim, za moment ,,wybija się" lawenda i ten zapach towarzyszy do końca kąpieli. Nawet trochę dłużej, bo jeszcze kilkanaście minut po spuszczeniu wody z wanny, łazienka pachnie lawendą.

Konsystencja:

jak to przy płynie - jest płynna ;D 
Płyn jest koloru niebieskiego, właściwie granatowego. Barwi wodę, ale piana jest biała.


Opakowanie:



plastikowa butelka, z nakrętką. Otwór jest dość duży, dlatego musimy uważać, by nie wlać zbyt dużo płynu.

Moje wrażenia:

Płyn pięknie pachnie, czy rzeczywiście uspokaja i wycisza? Hmm... Mnie każda kąpiel wycisza, to jest taka chwila zapomnienia, odprężenia. Szybko się pieni, piana utrzymuje się długo, nie znika po kilku minutach. Płyn zabarwia wodę, co mnie mega cieszy. Mam w sobie coś z dziecka :D

Płyn nie barwi skóry, ręcznika mi też nie zabarwił, ale za to wannę tak. Jednakże nie mam najmniejszego problemu z umyciem - wystarczy spłukać wodą, przetrzeć gąbką i już.

Produkt nie wysusza skóry. 

Płyn jest naprawdę wydajny - jedna nakrętka spokojnie wystarcza na kąpiel.


Zakochałam się w tym kosmetyku!


Miałyście już okazję używać tego płynu? :) Trzymajcie się zdrowo!
Komentując zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych.



Archiwum bloga

Copyright © 2016 Beauty and lifestyle ! , Blogger