Yankee Candle - Berrylicious - wosk.

Witajcie!

Nie mogę uwierzyć, że mamy już marzec! Oczywiście pogoda nie przypomina tej marcowej, ale dzielnie czekam na ciepło :)

Dzisiaj zapraszam na pachnącą recenzję. Już dawno nie było recenzji wosków. Swoją drogą ostatnio jakoś nie pamiętam o ich paleniu (spalaniu?), ale zamierzam to zmienić. Uwielbiam jak po całym domu unosi się jakiś piękny zapach. Czy owy wosk pachniał, czy może okazał się bublem?

O zapachu:  Czysta ekstaza... dojrzałe , soczyste jagody otulone kremowym, waniliowym lukrem.
 

AROMATY: jagody i krem waniliowy

Pojemność: 22 g

Cena: ok. 9 zł

Na samym początku wspomnę, że bardzo lubię jagody. I ciasto jagodowe… Pokładałam wielkie nadzieje w owym wosku.

Jeszcze w folii czuć intensywny zapach. Jest bardzo ładny, ale… nie czuję tam jagód.  Po rozpaleniu, gdy wosk powoli zaczyna się roztapiać, po pokoju rozchodzi się zapach jagód. Przypomina mi wakacje u babci i świeżo upieczony placek z jagodami.  Albo placek jagodowy, który piecze moja mama.

Potem jest tylko lepiej! Do jagód dochodzi zapach wanilii. 

Wosk jest intensywny, ale nie przyprawia o ból głowy. Mimo to nie da się go palić dłużej niż pół godziny. Po spaleniu nadal rozchodzi się miły zapach.

Na szczęście zapach nie przyprawia o mdłości.

Bardzo polubiłam ten wosk, przywołuje u mnie same miłe wspomnienia, a to wielki plus!

Palicie woski? :)