Eveline X-Treme Noir - tusz do rzęs.

Witam. Uhuhuhu dzisiaj wolna sobota! Zrobiłam część porządków w garderobie. Jestem z siebie dumna!

Swoją przygodę z tuszami do rzęs rozpoczęłam w pierwszej gimnazjum, czyli jedenaście lat temu :D
Więc łatwo wywnioskować, że używałam caaałe mnóstwo tuszy. Jedne pokochałam, inne znienawidziłam.

Czy tusz Eveline skradł moje serce? Zapraszam do recenzji.

Intensywna, głęboka czerń maskary X-Treme Noir Ultra Volume & Long sprawi, że Twoje rzęsy nabiorą zjawiskowego i przyciągającego

uwagę wyglądu. Stożkowa szczoteczka z włosia zapewnia precyzyjną aplikację oraz dodaje ultraobjętości przy jednoczesnym wydłużeniu i rozdzieleniu rzęs.

Aksamitna formuła wzbogacona o olej rycynowy i wosk carnauba wzmacnia i dogłębnie odżywia rzęsy. 

Rzęsy są idealnie wytuszowane i rozdzielone od nasady aż po same końcówki!

Nie zawiera parabenów.

Pojemność:

 10 ml

Cena: 

ok. 13 zł

Tusz jest gęsty, jednak nie utrudnia to aplikacji. Minusem jest to, że odbija się na powiekach. Ale od czego są patyczki kosmetyczne? :D

 Trzyma się na rzęsach cały dzień, nie osypuje się. 

Niby wydłuża rzęsy, jednak dla mnie to za mało. Producent zapewnia, że rzęsy są rozdzielone. Nie mogę się nie zgodzić z tym zdaniem.

 

Ze stożkową szczoteczką spotykałam się niejednokrotnie. W sumie to je lubię, ponieważ ułatwiają malowanie w kącikach oczu. 

Raczej nie wrócę do tej maskary. Polecam ją dziewczynom, które zaczynają swoją przygodę z makijażem.

W/w produkt otrzymałam w ramach akcji testowania z Eveline. 

Fakt ten nie wpłynął na moją opinię.

  

Miałyście ten tusz? Który jest Waszym ulubionym? ;)